„Mary Jane’s Mishap” (1903), reż. William Heise
A wiecie, że jedną z najwybitniejszych reżyserek we wczesnym okresie kina niemego była Laura Bayley? Wszyscy pamiętają najsłynniejszych pionierów kina, jak braci Lumière czy Thomasa Edisona, tymczasem dopiero szesnaście lat temu w British Film Institute stwierdzono, że no w sumie to coś tam dokonała. W sumie to była nawet pionierką. Co więcej, wcale nie ustępowała kroku współczesnym jej kolegom z branży.
Była żoną. Żoną swojego męża, który na jej nieszczęście był jednym z największych pionierów kina w historii. I tak ją też do niedawna pamiętano, jako „żona pana Smitha”. Swoją drogą, rzeczony pan Smith, był niezłym gagatkiem (jestem zbyt delikatny), ale nie o nim jest ten post, więc odeślę do jednego z moich około świątecznych tekstów, o tu: Santa Claus.
„Mary Jane’s Mishap” z 1903 roku, który możecie obejrzeć poniżej to jeden z rzadkich przykładów slapsticku, w którym kobieta gra pierwsze skrzypce. Co jeszcze bardziej wyjątkowe to film, w którym nie tylko kobieta nie towarzyszy żadnemu facetowi, ale żadnego mężczyzny nie uświadczycie przez całą długość filmu (chociaż faceta tak jakby udaje)! Czy jestem hehe feministką? Ja po prostu szukam zapomnianych historii ludzi ze środowiska filmowego, którzy zostali zepchnięci przez patriarchalną machinę tego cynicznego środowiska. Jeśli to mnie czyni feministą, białym rycerzem, itp. to możecie mi takie łatki przypiąć.
Pani Bayley na pewno jeszcze na łamy Klatek powróci. Dotarcie do źródeł opisujących jej dokonania będzie trudniejsze niż znalezienie biografii mało znanych aktorów kina niemego. Ale przekopię internet, może nawet odnowię swoją kartę do biblioteki jeśli będzie taka potrzeba. Stay tuned!