„Ingeborg Holm” (1913), reż. Victor Sjöström
Moje życie to mniej lub bardziej świadome poszukiwanie równowagi. Zacząłem od najbardziej radykalnego ale jednak klasycznego podziału: jako kinomaniak poszedłem na studia mechaniczno-górnicze. Oparłem się wtedy pokusie pójścia na kulturoznawstwo.
Kiedy poszukiwałem swojej niszy, poszedłem na całość: postanowiłem skupić się na niemej burlesce filmowej. Nisza niszy.
Kiedy zacząłem intensywniej eksplorować „bezdźwiękowe” rejony kina los podsunął mi „Ingeborg Holm”. Jeden z pierwszych filmów reżysera, którego twórczość inspirowała Bergmana – Victora Sjöströma.
Moja filmowa dusza chyba miała dość tortów lokowanych na twarzach innych ludzi, kopniaków, ucieczek, itd. Potrzebowała pocierpieć sobie.
Nigdy nie czułem się tak przewalcowany emocjonalnie przez kino nieme. Historia matki trójki dzieci, na którą spada ogromne nagromadzenie katastrof – umiera mąż, popada w długi, opieka społeczna odbiera jej dzieci – trafia jako Hiob, poniżona i sponiewierana do nizin społecznych.
Tytułowa bohaterka żyje w świecie, gdzie panujący porządek ustanawia bezduszny aparat państwowy oraz (prawie) kompletny brak ludzkiej solidarności. Wszystko jest tu ograne na minimalistycznej (jak na kino nieme) grze aktorskiej i zaskakująco małej ilości plansz dialogowych. To ostatnie szczególnie sobie cenię w filmach sprzed przełomu dźwiękowego – dobitność przekazu. Pokazuje się tylko te linijki scenariusza, które są niezbędne do zrozumienia fabuły.
Wykończył mnie ten film. Polecam, ale w towarzystwie wina, wódki czy czegoś innego co będzie Wam ryjoki wykrzywiać, kiedy oczy będą spijać w tym czasie gorycz z ekranu. Ja w tym czasie przywrócę sobie wewnętrzną równowagę i obejrzę trochę slapsticku.
Pojawił się na Netflixie z polskimi napisami. Rzeczywiście i bez nich dałoby radę zrozumieć fabułę (tak jak piszesz, plansz dialogowych jest w zasadzie garstka), ale gdyby nie Netflix, to nigdy bym o nim nie usłyszał, więc miło, że udostępnili go w swoim katalogu.
ogromnie mnie to cieszy. swego czasu bardzo długo wisiały filmy Oscara Micheaux – najsłynniejszego afroamerykańskiego pioniera filmowego. fantastyczne filmy, u nas prawie nieznane. tak czy owak kino nieme na platformach vod (nie tylko na Netfliksie) to nie jest norma. ba! to prawdziwa gratka. polecam również EROTIKON Stillera, o którym pisałem tutaj: https://www.facebook.com/klatkinaoczach/posts/2890468691224547. w komentarzu znajdziesz link do dyskusji na grupie Klapki na ustach, gdzie możesz dać znać jak wrażenia z tego filmu (jeśli używasz Facebooka, oczywiście). co do reszty filmów: jeszcze nie widziałem, ale będę nadrabiał.
PS Twój komentarz jest pierwszym na stronie! gratulacje, wygrałeś wirtualny uścisk dłoni Pana Klatka 😀
Netflix kojarzy mi się przede wszystkim z kinem mainstreamowym, więc tym bardziej doceniam takie niespodzianki. Erotikon mam na liście, a skoro rekomendujesz, to zobaczę w pierwszej kolejności. Dołączyłem właśnie do grupy i obserwatorów Klatki – dzięki!
P.S. Za kilka lat będę mógł się szczycić, że byłem tym pierwszym! 😀