Leni Riefenstahl – mistrzyni dokumentu w służbie reżimowi
117. urodziny obchodziłaby dzisiaj Leni Riefenstahl. Jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii filmu.
Fotografka, ale przede wszystkim “nadworna” reżyserka propagandowych filmów nazistowskich, w tym bodaj najsłynniejszego w tym gatunku, czyli „Triumfu woli” z 1935 roku.
Za polską Wikipedią:
“W październiku 2002, gdy Riefenstahl miała już 100 lat, niemieckie władze zdecydowały się umorzyć sprawę wytoczoną jej przez użytych przez nią w filmie Tiefland (Niziny) cygańskich więźniów obozów koncentracyjnych w jej filmie. Riefenstahl długo utrzymywała, że Cyganie występujący w filmie przeżyli wojnę, ale grupa Cyganów oznajmiła, że Riefenstahl wykorzystała ich do filmu i posłała ich z powrotem do obozu, gdy przestała ich potrzebować. Jako powód umorzenia sprawy władze niemieckie podały zaawansowany wiek Riefenstahl.”
Zmarła rok później z przyczyn naturalnych.
Trzy lata temu miałem okazję zobaczyć „Triumfu woli” w Kinie Kosmos. Pierwsza połowa filmu jest apologią siły niemieckiego państwa III Rzeszy, którą symbolizowały piękne ujęcia nagich męskich torsów. Do dzisiaj pamiętam komentarz jednego z widzów po seansie (cytat z pamięci): „męska muskulatura pokazywana jest tam tak często, że można by ten film zakwalifikować jako film LGBT”.
Jeśli w pierwszej połowie filmowa immersja ma bardzo wysoki poziom, tak później wieje nudą. Druga połowa filmu to marsze wojska, przeplatane z wypowiedziami podczas kolejnych dni zjazdów partii NSDAP. Idą, gadają, idą, gadają. Byłem na zmianę znudzony, w sekwencjach “wojskowych”, i przerażony, kiedy słuchałem wypowiedzi np. Goebbelsa (chociaż nawet i to z czasem zmieniło się w nużącą irytację).
Ktoś z Was miał okazję widzieć coś tej reżyserki?