20. Kino Na Granicy / Kino Na Hranici – dzień piąty

Na zdjęciu widać zza okna, na Cieszyńską Wenecję Flipa i Flapa <3

Dzień piąty na Kino Na Granicy / Kino Na Hranici i trzy filmy. Wynik 2/3, więc jest całkiem dobrze.

1. „Fuga” (2018), reż. Agnieszka Smoczyńska  – Miałem szczękę na podłodze po seansie. Szczęka znaleziona, ma się dobrze. Wrażenie niesamowitości pozostało. Skoro wreszcie w polskim kinie dostaliśmy film zrobiony przez kobiety, podejmujący się m.in. tematu oczekiwań społecznych wobec kobiet właśnie, nie pozostaje mi nic innego jak oddać głos krytyczce filmowej. Polecam zatem lekturę tekstu autorstwa Magdaleny Wichrowskiej opublikowanej na łamach Czasopismo EKRANy: http://ekrany.org.pl/odkrycia/fuga/ – podpisuję się pod każdym słowem tej recenzji.
Pozwolę sobie też na drobną dygresję. Na Mediakrytyk autorami recenzji filmu Smoczyńskiej to w dużej większości mężczyźni. Z kolei pod wszystkimi recenzjami z najniższymi ocenami (pięć oraz sześć na dziesięć) widnieją męskie nazwiska. Drobny szczegół a jak wiele mówi, prawda?

2. „Wielka majówka”, reż. Krzysztof Rogulski (1981) – kontestacyjne kino drogi z klasycznym zderzeniem przeciwstawnych charakterów: romantycznego nastolatka i nieco starszego od cwanego mitomana. Buntują się przeciw zasadom stworzonym przez pokolenie ich rodziców. Kiedy świat zamyka drogę do marzeń, a negocjacje przestają mieć sens, jedyną dostępną formą buntu jest ciągła ucieczka. Film Rogulskiego jest także krytyką kapitalizmu. Młodzi żyją chwilowymi podnietami a starsi niby mają świadomość niepewnej przyszłości ekonomicznej, ale nikt im nie pokazał jak się przed nią zabezpieczyć. Wielce prorocze przemyślenia tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego.
Po latach można dostrzec jeszcze jednego bohatera „Wielkiej majówki”. Jest nim Warszawa. Mamy jako widzowie, często młodzi, okazję zobaczyć stolicę od strony jak na tamte czasy luksusowej, a jednak z dzisiejszej perspektywy nieco przaśnej.
Chcecie się więcej dowiedzieć o tym fascynującym (i chyba jedynym) przykładzie kina kontestacji z czasów PRL? polecam tekst Patrycji: „Wielka majówka”.

3. „Piwnica” (2018), reż. Igor Vološin – Táni pracuje w hodowli bydła. Przeczuwa, że Milan jej mąż i muzyk rockowy ma romans, ale ona ciągle ma nadzieję na uratowanie małżeństwa. Gdyby nie córka pewnie już dawno by się rozwiedli. Kiedy po suto zakrapianej imprezie znika Milan postanawia ja odnaleźć na własną rękę…
Macie wrażenie, że już widzieliście ten film? Coś z Liamem Neesonem? Byłoby fajnie, ale to nie jest przypadek tego filmu. Nawet kiedy wydaje się, że wjedzie klimat rodem z LABIRYNTU Villenueva, to szybko ta nadzieja zostaje pogrzebana. To najgorszy typ kina – nijaki. „Ostry nóż”, który widziałem dzień wcześniej poruszał podobną tematykę. Można było zobaczyć kolokwialnie mówiąc „bez bólu” – to sprawnie, chociaż przewidywalne poprowadzony dramatem rodziny, borykającej się że stratą zamordowanego przez neonazistów syna. Ojciec był megairytującym bohaterem, ale był jakiś. Jedyne co wzbudziła we mnie Piwnica” to znużenie.
Nauczka na przyszłość: jeżeli chcesz coś obejrzeć, a dzień festiwalowy dobiegł końca, kup sobie dostęp do jakiegoś filmu na vod. Zaufaj swojej intuicji.