Weekend z Benem Turpinem. Część pierwsza
Weekend z Benem Turpinem.
Z lewej strony ja zmierzający na balety. Z prawej strony ja w trakcie baletów.
Wiem, że moja aktywność tutaj ostatnio to jakiś żart, ale przytłoczyły mnie obowiązki zawodowe.
Żeby nie zostawić Was z niczym, kiedy celebrujemy rozpoczęcie weekendu, mam post idealny na tę okazję.
Te dwa dni to dla wielu z na imprezy, alkohol, herbaty z prądem u babci, etc. a co się z tym wiąże – dłuuuugie nocne powroty do domu. W takich sytuacjach stosunkowo standardowym zjawiskiem są atakujące nas krawężniki, wyrastające nagle spod bruku słupy znaków drogowych, ba! bywa, że Ziemia nagle zacznie się szybciej obracać… . Nie jesteśmy bezpieczni. Warto pomyśleć nad ubezpieczeniem na skutek groźnego wypadku. Ubezpieczeniem własnego tyłka, kolan, czy innych potencjalnych miejsc urazu. Ubezpieczanie konkretnych części ciała zapoczątkował aktor Ben Turpin, którego widzicie na zdjęciu. Ben współpracował z m.in. Chaplinem przy okazji pięciu filmów, kiedy ten drugi odszedł z wytwórni Keystone do Essanay. Ben miał spore doświadczenie w music-hallu, dzięki czemu panowie (wraz z kilkoma innymi komikami o podobnym emploi) szybko się dogadali. Wracając do meritum: co ubezpieczył sobie Ben?
Zeza.
W jednym ze swoich wodewilowych numerów Ben tak często powtarzał efekt komiczny z patrzeniem na czubek nosa, że od pewnego momentu mięśnie prawego oka się do tego “przyzwyczaiły” i oko pozostało już w tej pozycji (na pewno taka sytuacja ma swoją fachową nazwę; może jakiś biolog lub biolożka mnie w tej kwestii wspomogą). W efekcie stało się to na tyle rozpoznawalną cechą jego fizjonomii, że aktor postanowił się zabezpieczyć na wypadek gdyby oko wróciło do swojej naturalnej pozycji. Kwota ubezpieczenia opiewała na 25 tysięcy dolarów, co jak na tamte czasy było ogromną kwotą.
Zapytacie pewnie: a co z unikaniem sytuacji potencjalnie ryzykownych, które firma ubezpieczeniowa może wziąć pod uwagę przy okazji orzecznictwa w przypadku incydentu? Postaram się temu zaradzić jutro*
*Ostrzegam: będę wszystko naginał pod swoja tezę w kolejnych postach. Inaczej cykl #weekendzturpinem nie wypali a chciałbym jeszcze kilka ciekawostek z jego życia podać 😀 Jeżeli jest więc na sali jakiś prawnik, bądź prawniczka, to proszę nie brać tego na serio, a reszcie czytelników nie zalecam wcielać moich rad w tych postach w życie, bo będzie z tym życiem krucho :p Jakby co papierosy szkodzą, a Mikołaj nie istnieje 😀
#prawdyobjawione #cozłegotonieja #yolo