Festiwal Kamera Akcja 19-22.10.2017
(dzień drugi)
Tradycyjny pakiet festiwalowicza plus mój ulubiony plecak typu “worek”.
Wczorajszy dzień zacząłem od studium przypadku Twojego Vincenta. Producent Sean Bobbit, oraz operator dźwięku i autor sound designu „Loving Vincent” przez godzinę odpowiadali na pytania prowadzącej Magdaleny Stasiak oraz słuchaczy na temat tego wyjątkowego dzieła. Uznałem, że najlepiej będzie podać Wam te informacje w czytelny i zwięzły sposób. Poniżej garść z mniej lub bardziej istotnymi informacjami/ciekawostkami o filmie:
1. W amerykańskiej wersji scena na prostytutką została wycięta, aby filmowi nie przydzielono kategorii R.
2. Z ponad 900 tysięcy obrazów, które powstały w ramach filmu, spora ilość została już sprzedana prywatnym kolekcjonerom. Cytuję: “do tanich nie należą”.
3. W grudniu planowana jest wystawa obrazów z filmu, oraz przedstawiających kolejne etapy produkcji. Łącznie wystawa ma obejmować 12 obrazów.
4. Czasem trzeba było zmienić paletę kolorów oryginalnych obrazów, np. dziennych na nocne.
5. Powstało 7 wersji scenariusza. W jednej z pierwszych koncepcji Twój Vincent miał być mockumentem, czyli filmem nakręconym w konwencji tradycyjnego dokumentu, lecz opowiadającym fikcyjną historię.
6. Malarze zostali podzieleni że względu na umiejętności, na takich, którzy zajmowali się malowaniem np. tylko w określonym stylu (realistyczne sekwencje czarno-białe), statycznych ujęć, portretów.
7. Ze względu na odbijanie światła od białych powierzchni, w trakcie kręcenia zdjęć aktorskich każdy z technicznej ekipy filmowej musiał nosić czarne koszulki z napisem “Loving Vincent Crew”.
8. Film w pierwszej kolejności sprzedał się w Hongkongu i we Francji a jako ostatni byli Niemcy, Australia, USA.
9. We Włoszech podczas pokazów eventowych (2 pokazy/tydzień) film zarobił 1,3 mln euro w 3 dni od pierwszego pokazu.
10. Munch, Bosch, Hopper, Goya – te nazwiska padły w odpowiedzi na pytanie o obrazy jakich malarzy twórcy chcieliby ożywić na ekranie. Przy czym film z obrazami Goyi miałby być horrorem. Na kolejny tego typu film widzowie musieliby poczekać ok. 10 lat.
Producent „Twoim Vincenta” Sean Bobbit opowiada o historii powstawania filmu.
Pierwszym filmem, który zobaczyłem tego dnia to „Wróg” Villenueva to film bez pretensji do bycia ambitnym kinem. Reżyser konsekwentnie prowadzi fabułę naszpikowaną biedafreudyzmem, biorąc się za motyw Księcia i Żebraka klimacie thrillera. Reżyser chyba potrzebował oddechu po nakręceniu tak, kolokwialnie pisząc, ciężkich klimatycznie filmów, jakimi niewątpliwie były Pogorzelisko a później Labirynt. W efekcie widzowie otrzymali zabawny, miejscami wręcz rubaszny dreszczowiec (tak bardzo kino klasy B!), bezwstydnie czerpiący garściami z estetyki Hitchcocka czy Lyncha. Jest to film, który równie dobrze mógłby też nakręcić Refn. Z tą różnicą, że paleta kolorów nie zawiera tej neonowości tak bardzo charakterystycznej dla filmów Duńczyka. Całość jest mało subtelna, ale konsekwentna na każdej płaszczyźnie czego nie sposób nie docenić.
„Wróg” (Enemy, 2013) 6
Zaraz po „Wrogu” zobaczyłem „Pogorzelisko” tego samego reżysera. Nie jestem w stanie pisać o nim bez zdradzania szczegółów fabuły, dlatego streszczę się pięciu zdaniach. Takie filmy jak ten zwykło się określać emocjonalnymi walcami. Wojna kreuje cyniczne historie, które mają konstrukcję naczyń połączonych. Uważam ten film na tyle niejednoznaczny, że można go interpretować na wiele różnych (czyt. potwierdzających chore poglądy) sposobów. Seanse powinny być połączone z dyskusją jak w przypadku Mein Kampf.
„Pogorzelisko” (Incendies, 2010) 9
Nie od dzisiaj wiadomo, że praca architekta/budowlańca nie cieszy się wielkim zaufaniem w Korei Południowej (patrz: historia dla której punktem wyjścia jest krótki metraż pt. „Simpan”, Park Chan-wooka). Pokłosiem takiego postrzegania tych zawodów jest film „Tunel”. Reżyser nie ogranicza się tylko do krytyki etyki wyżej wymienionych profesji. Pyta czy w ekstremalnych sytuacjach towarzysz niedoli może być pasożytem i jak istotna jest wtedy ludzka dobroć. Ale czy ostatecznie idealizm nie pociąga za sobą zbyt wiele kosztów? Nawet jeżeli pod koniec twórcy niepotrzebnie operują oczywistościami, warto dowiedzieć się co mają w tej kwestii do powiedzenia.
PS Amerykański „Tunel” (Daylight, 1996) ma z tym filmem wspólny tylko tytuł. Koreański Stallone to taki sympatyczny, trochę pierdołowaty idealista.
„Tunel” (Teo-neo, reż. Seong-hoong Kim, 2016) 7