Joris Ivens – buntownik z Niderlandii
Czy reżyserzy wchodząc do salonu fryzjerskiego, na pytanie “Jak obcinamy?”, odpowiadali “Na Eisensteina, poproszę”?
Holandia, połowa lat ’20. Do kraju docierają pierwsze filmy awangardowe i kino radzieckie. „Matka” Pudowkina nie została dopuszczona do oficjalnej dystrybucji. W klubie De Kring udaje się ostatecznie zorganizować pokaz tego filmu. W międzyczasie do głosu dochodzi działacz lewicowy, Joris Ivens.
Już w 1922 roku brał udział w demonstracjach robotniczych w Niemczech. Został współzałożycielem Amsterdamskiej Ligi Filmowej, który we wrześniu opublikował manifest o następującej treści:
“DIE NIBELUNGEN, THE BIG PARADE, POTIOMKIN, MÉNILMONTANT, MAT’, VARIÉTÉ.
Film jest w niebezpieczeństwie!
Raz na sto oglądamy film, poza tym oglądamy ruchome obrazy. Komercyjne obrazki. Ameryka! Kicz!
W tym stadium film i ruchome obrazy są naturalnymi przeciwnikami. Wierzymy w czysty, autonomiczny film; film, który jest sztuką. Film przyszłości może być ocalony tylko wtedy, jeśli ujmiemy sprawę w swoje ręce.
Tego chcemy dokonać.
Chcemy oglądać filmy eksperymentalne, filmy francuskiej, niemieckiej, i rosyjskiej awangardy. Chcemy rozwinąć krytykę filmową, która byłaby oryginalna, konstruktywna i niezależna. Dlatego zakładamy Amsterdamską Ligę Filmową, której celem byłoby pokazywanie ograniczonej ilości widzów – filmów, których nie wyświetla się w kinach, lub które widzowie odkrywają przypadkiem. Mamy pewne możliwości: dobre filmy nie są drogie, ponieważ szeroka publiczność ich się nie domaga. Dobre filmy leżą bezużytecznie w magazynach Paryża i Berlina. Chcemy je zakupić.”
“Historia kina. Tom I, wyd. Universitas, Kraków 2012”
Kiedyś to pisano manifesty, co? A Wy co, pewnie czekacie na nowy film z MCU? Nawet mi Was nie żal. Tak swoją drogą: niby nadeszły nowe czasy, ale problemy pozostają te same.
Wracając do Ivensa, został jednym z najbardziej utytułowanych holenderskich reżyserów filmów dokumentalnych. Jego dorobek charakteryzował się silnym wydźwiękiem propagandowym. Zmarł w roku 1989, czyli w roku upadku systemu, których wychwalał w swoich filmach.
Jedną z pozycji w jego filmografii była „Nędza w borinage”, która ma kilka w wersji. Ivens wymieszał dokument z rekonstrukcją rzeczywistych wydarzeń, ze społeczności belgijskich górników z tytułowego miasta. Wersję z 1934 roku znajdziecie w komentarzu.
Marek Klimowicz wybrał wspomnianą „Matkę” Pudowkina na temat jednej z następnych notek, w związku z niedawnym konkursem. Będzie więc pisane. A film jest zaiste fascynujący!
Na zdjęciu Ivens z godną wielkiego reżysera fryzurą a’la Eisenstein.