„Mój wujaszek” (1958), reż. Jacques Tati

„Mój wujaszek” został nakręcony po sporym sukcesie „Wakacji Pana Hulot” z 1953 roku. Nawet w Polsce ustawiały się kolejki do kina po jego premierze.

Reżyser błyskawicznie zebrał fundusze na założenie nowej firmy produkcyjnej, a potem zatrudnienie nowego rysownika czy wykonanie scenografii. A ta była dobrą rozgrzewką przed stworzeniem słynnego Tativille do filmu „Playtime”. W „Moim wujaszku” od zera stworzona została naszpikowana technikaliami willa, w której mieszka bratanek tytułowego bohatera oraz firma produkująca węże ogrodowe. Natomiast moje ulubione sceny zostały nakręcone na przedmieściach Paryża. Nasycone ciepłymi kolorami i klimatem minionej epoki, która silnie kontrastuje z architektonicznym brutalizmem wspomnianego willi.

Tati znowu skupił się na funkcjonowaniu ludzkiej jednostki w mieście. W mieszkaniu snobistycznego państwa Arpel najważniejsze jest pozoranctwo, kurtuazja. To bardzo smutny świat. Natomiast świat, do którego przynależy wujaszek Hulot, to środowisko wyzbyte z zawiści, wypełnione indywidualnościami, które są sobą zaintrygowane wchodząc we wzajemne interakcje.

Reżyser Józef Gębski o Jacques Tatim:

“Czerpał komizm z obserwacji rzeczywistości. Był typem miejskiego spacerowicza. Potrafił godzinami wystawać na ulicznych skrzyżowaniach i notować zachowanie przechodniów, policjantów i kierowców. Wysiadywał na kawiarnianych tarasach z kajetem w ręku, zapisując to, jak ludzie pija˛ kolejna˛ kawę, jak wyczekują spóźnialskich, jak podsypiają˛ etc., etc. Wyznał, z˙e jego najbardziej ukochanym elementem dekoracyjnym jest… szyba. Sytuacja obserwowana przez okno nabiera charakteru estetycznego, jest najpierw ujęciem z filmu niemego, które należy udźwiękowić. Zmyślne.”

„Dzień świąteczny” z 1949 roku, film poprzedzający jeszcze „Wakacji…”, był satyrą na kompleksy Francuzów wiecznie zapatrzonych w nowoczesne USA. Oprócz tego w zabawny sposób punktował ułomności ludzkiej psychiki, które pchają nas w dorosłym życiu do niezdrowego współzawodnictwa. „Mój wujaszek” w ostatniej scenie wspaniale puentuje te tematy. „W dniu…” źródło problemów Tati upatruje w utraceniu dziecięcej radości z życia. W świecie Wujaszka największą ofiarą pogoni dorosłych za atencją są właśnie dzieci – ciągle ignorowane, zmuszone maskować swoją samotność otaczając się pustą materią. A przecież wystarczy kiedy dorośli zwrócą się ku dzieciom i pozwolą im pokolorować swój świat ich nieprzewidywalnością.

„Mój wujaszek” jest jednym z najpiękniej sfotografowanych i zainscenizowanych filmów w dorobku Jacquesa Tatiego. Obejrzyjcie sobie kilkanaście wybranych przeze mnie kadrów.

Korzystałem z artykułu Józefa Gębskiego pt. “Tativille” z Kwartalnika Filmowego 56:120-132.