„La Linea” (1971-1986), reż. Osvaldo Cavandoli
Trochę nostalgii na wieczór. Kto pamięta „balum balum”?
„La Linea” to serial, który Polacy mogli oglądać w TVP w latach ’80 i ’90 jako przerywnik między innymi programami.
Jest jednym z moich ulubionych przykładów slapsticku w animacji. Osvaldo Cavandoli stworzył przezabawną animację wypełnioną symboliką, którą dostrzegam dopiero teraz, po latach kiedy do niej wróciłem.
Główny bohater, który w teorii miał skupiać jak w soczewce stereotypy typowego Włocha (nawet gestykulacja z charakterystycznym “ou!” na czele się zgadza) takie jak krzykliwość, złośliwość czy roszczeniowość, mógłby być każdym z nas. W chwilach słabości, łatwiej jest nam zażądać zmian od świata i poczekać spokojnie na zmiany, niż dokonać ich na własną rękę. Bohatera łączy z Demiurgiem-rysownikiem osobliwa relacja: “ludzik” żąda wygody, spokoju i życiowych ułatwień, tymczasem Ten Który Dzierży Białą Kredkę z osobliwym poczuciem humoru spełnia jego żądania, chociaż niekoniecznie po myśli Bohatera. Jednocześnie sam Bohater niewiele jest w stanie zrobić. Jest skazany na łaskę i niełaskę Demiurga. Bóg, Los, czy jakkolwiek inaczej nazwiemy wspomnianego Rysownika, stawia na jego drodze różne przeszkody, które często są przedłużeniem linii “zrośniętej” z głównym bohaterem.
Całość dostępna na portalu YouTube. Ten odcinek akurat znajduje się w domenie publicznej na archive.org