„Film” (1964), reż. Samuell Beckett
„Film” wpisuje się w renesans poetyki slapsticku oraz samych aktorów w latach 50. i 60.
Zaczęło się umownie od artykułu Jamesa Agee’go z ’49 roku w LIFE, zatytułowanego „Największa epoka komedii” z Benem Turpinem na okładce (KLIK). Najlepsze filmy w swoim dorobku zrobił w tym okresie Jacques Tati. W roku premiery „Do utraty tchu” Godarda (1960) miał premierę również nowofalowy przedstawiciel filmowej burleski, „Zazie w metrze” Louisa Malle’go. Jerry Lewis, jeden z największych komików epoki kina dźwiękowego w USA, rozpoczynając solową karierę „Boy’em hotelowym”, stał się jednym z największych spadkobierców zarówno niemego, jak i dźwiękowego slapsticku. Z kolei w ’68 roku miała premierę absolutnie szalona komedia „Skidoo” z Groucho Marxem w roli Boga. Bracia Marx stworzyli zaś fundamenty dźwiękowej komedii w USA, doskonale wykorzystując siłę dźwięku w kinie oraz dorobek klasycznych Wielkich Komików epoki kina niemego, takich jak Max Linder czy Charlie Chaplin.
„Film” z Busterem Keatonem — którego „kamiennej twarzy” kamera bardzo długo nie pokazuje — jest o tyle ciekawym przykładem, że daleko mu do komedii. Surrealna narracja 17-minutowego filmu przywodzi na myśl wczesne krótkometrażowe dokonania Davida Lyncha. W moim odczuciu „Film” jest przede wszystkim próbą przeniesienia na ekran lęku przed ciągłą obserwacją. Dochodzi do tego niechęć do mody na utrwalanie wspomnień na trwałych nośnikach takich jak fotografie.
To bardzo ciekawa pozycja w dorobku Keatona: jego sława w tamtym czasie dawno już bowiem przebrzmiała (komik grał jedynie epizodyczne role w filmach oraz w reklamach), co w kontekście tego filmu jest znamienne. W końcu jego głównym bohaterem jest człowiek, który jak duch przemierza miasto unikając kontaktu z jakimikolwiek istotami. Fotografie traktuje jak znienawidzone totemy przeszłości, przynoszącej niegdyś radość, a teraz nic ponad cierpienie. Owo połączenie — obserwacji społecznych z refleksją na temat fotografii, a przez to samego kina — czyni „Film” swoistym komentarzem do samego życia Bustera, który rok później odejdzie z tego świata niedoceniony.
Korekta: Patrycja Mucha