American Film Festiwal 24-28.10.2018 – część I

kolaż zdjęć kobietŹródło: https://wft.ie/womens-voices-womens-stories-documentary-panel/

Lewak Film Festival, zwany inaczej American Film Festival, czy tam na odwrót, Dzień trzeci.

Byłby to dzień średniawek, gdyby nie dwa filmy: „Harold i Maude”, będący częścią retrospektywy reżysera Hala Ahby’ego, a drugi to „Half the picture”. O tym pierwszym napiszę kiedy indziej (o ile w ogóle, #ciąglewbiegu), ale chciałbym się tutaj skupić na drugiej pozycji.

W czasach #metoo, czy kolejnych afer dotyczących dyskryminacji płciowej, trudno powiedzieć w filmie, który porusza te tematy, cokolwiek nowego. Amy Adrion zamiast wyważać otwarte drzwi, zdecydowała się na ukazanie reżyserek jako pełnokrwistych postaci, ze swoimi historiami, marzeniami, przy wspólnym mianowniku jakim jest szeroko pojęta dyskryminacja. Co skutkuje sporą ilością „gadających głów”. Znowu. Co trochę mnie znużyło, panią siedzącą w tylnym rzędzie uśpiło (przyznaję: późna pora seansu mogła mieć coś z tym wspólnego #trybżyciafestiwal). Marzyłby mi się śledczy dokument demaskujący patriarchat w branży filmowej, albo chociaż z przyjemnością oglądałbym reżyserki w trakcie ich pracy, pochłonięte przez swoją pasję. Czy to zniszczyło mi seans? Hell no!

Patriarchat w branży filmowej okazuje się być, uwaga to jest niespodzianka, systemem wspierającym absurdalny lęk przed kobietami reżyserkami, który generuje równie absurdalne koszty. W dodatku lęk ten nie ma płci, chociaż co oczywiste preferuje jedną z nich. Czy zatem czeka nas odgórne narzucanie parytetów w branży filmowej? Czy spełni się koszmar mężczyzn, którzy z przestrachem patrzą na horyzont i próbują dostrzec pierwsze oznaki ograniczenia swoich praw? Czy dokona się zemsta reżyserek-feministek, na reżyserach?

W patriarchat wpojony jest, mam wrażenie odwieczny lęk przed jego upadkiem. Tryby, które tak długo napędzały filmową (i nie tylko) machinę starły się i, mam nadzieję, przestaliśmy nadążać z wymianą na nowe. Może czas na wymianę całego układu, po usłyszeniu kolejnych zgrzytów? (naiwność lvl 666). Kariera reżyserek to szansa na większą empatię w branży. Dopuszczenie kobiet do reżyserskich stołków, może być próbą dostrzeżenia ogromnej ilości zmiennych, z którą mają one do czynienia w trakcie wydrapywania sobie ścieżki kariery. Wreszcie to możliwość na mniejszą ilość ujęć damskich pośladków, takich jak w „Blaze” Ethana Hawke’a (również na AFF), które to pośladki mają zwiastować upadek moralny artysty.

To jak daleką drogę mamy do przebycia jako społeczeństwo niech posłużą reakcje widzów na napisach końcowych. Prezentowane były tam zdjęcia najsłynniejszych reżyserek na świecie. Kiedy pojawiły się siostry Wachowskie, po sali przebiegły pojedyncze parsknięcia śmiechu.

PS Sprawdźcie sobie kto wyreżyserował „American Psycho”