Moja historia. Mój kryzys. Moja spowiedź.
Ciągle jednak czegoś mi brakowało. Przestała mi wystarczać wymiana myśli z najbliższymi czy w wąskim gronie Ambasady. Idąc na przekór powszechnej tendencji do zamykania się w bańkach informacyjnych, postanowiłem założyć stronę na Facebooku. Nazwa Klatki na oczach już od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie zupełnie bez związku z tym pomysłem i czułem, że muszę ją zgarnąć dla siebie, bo jest całkiem zgrabna (jak się później okazało, byli i przeciwnicy ). Po miesiącach przekładania założenia fanpage’a, zacząłem prokrastynację ogłoszenia, że ma zaistnieć i publikowałem posty inaugurujące jego założenie. Trwało to chyba z tydzień i było zabawne. Zero polubień, ale były i zdjęcia, i opis, i pierwszy post nawet… . Wszystko było ukulane.
No ale jednak jestem 😀! Dlaczego? Ponieważ chęć pisania o kinie jest silniejsza ode mnie. W trakcie pisania tego tekstu (który, nie ukrywam, ma działać jak autoterapia; co z tego wyjdzie — zobaczymy) „usłyszałem” głos rozsądku w głowie:
– Twoja historia, nie jest dziełem przypadku. Masz wszystko czego potrzeba, żeby pisać. Potrzeba ci tylko szlifów. Treningu.
To ja mu na to:
– Panie Rozsądek, weź się! Nie masz dostępu do moich kompleksów. Gdzie byłeś jak urosły do takich absurdalnych rozmiarów? Hę? Idź się baw w coaching gdzie indziej. Wal się pan!
Muszę przemodelować swój sposób pracy na tym ściernisku. San Francisco może nie będzie, ale będę walczyć. Nie mogę też obiecać, że nie będzie więcej przestojów w pisaniu, zaznaczę swoją obecność w miarę możliwości przynajmniej raz dziennie.
Bez obaw, nie zamienię Klatek w memisko. Chciałem się z Wami tym podzielić. Być może w jakiś sposób uporządkuje to bajzel w mojej głowie a Wy trochę bardziej będziecie wiedzieć co w niej się kotłuje.
PS1 Korekta: Kornelia Musiałowska <3, Patrycja Mucha z Filmowe odloty <3
PS2 Zdjęcie w tle wykonane za pomocą generatora https://pasek-tvp.pl/, ale autorem jest niezawodny Jarosław Dudycz.