Segundo de Chomón – najważniejszy hiszpański pionier filmowy

„La poule aux oeufs d’or” (1905), reż. Gaston Velle

Za efekty specjalne w adaptacji bajki „Kury znoszącej złote jaja” z 1905 roku, w reżyserii Gaston Velle’a, którą możecie zobaczyć powyżej, odpowiadał inny pionier filmowy: Segundo de Chomón.

O Chomónie wspominałem już kilka razy na Facebooku. Nie miał sobie równych wśród hiszpańskich pionierów filmowych. Był autorem efektów specjalnych jednych z najbardziej monumentalnych widowisk filmowych, jakie powstały w kinie niemym („Cabiria” i „Napoleon”), inspirował największych reżyserów tamtego czasu, takich jak de Mille czy Griffith, cytował go sam Scorsese a jego największym konkurentem był Georges Méliès. Do dzisiaj zresztą, nieco krzywdząco moim zdaniem, bywa nazywany hiszpańską wersją owego słynnego iluzjonisty i pioniera filmowego z Francji, a nawet jego marnym naśladowcą. Owszem, jeśli przyjrzymy się dorobkowi obu panów, to może wyglądać to tak jakby Chomón wykorzystywał tematy filmowe używane przez Mélièsa (np. „Le voyage sur Jupiter”). Jeśli przyjrzymy się natomiast dokładniej, odkryjemy, że Chomón zajmował się obszarami, którymi francuski reżyser nie zajmował się w ogóle. Swoją drogą Chomón był jednym z najbardziej utalentowanych pionierów ożywiania na ekranie martwych rzeczy. Oprócz tego, Hiszpan był specjalistą od efektów specjalnych i to na ich tworzeniu skupiał się przez ogromną część swojej kariery. To on był odpowiedzialny za sceny wybuchu wulkanu w „Cabirii”, w której zastosował efekt, który czternaście lat później Eugen Schüfftan użył w Metropolis. Zabieg ten w historii kina znany jest właśnie jako efekt Schüfftana. Również w “Cabirii” Chomón, prawdopodobnie jako pierwszy, wykonał jazdę kamerą, na własnym projekcie wózka (wł. carello). Dwa lata później Griffith zainspirował się tym i zastosował jazdę wózkiem w swojej „Nietolerancji”. Mówiąc o Mélièsie nie powiemy o nim, że był wynalazcą (w sensie inżynierem, nie wynalazcą filmowych trików), a Chomónie już jak najbardziej.


„Cabiria” (1914), reż. G. Pastrone. Prawdopodobnie pierwsza jazda kamery w historii filmu, wykonana na  wózku skonstruowanym przez Chomóna.

Tytuł filmu dokumentalnego o Chomónie z 2005 w reżyserii Ramóna Alòsa „El hombre que quiso ser Segundo” (w wolnym tłumaczeniu: „Człowiek, który chciał zostać Drugim”), dobrze oddaje to, jak potoczyły się losy reżysera i jego kariery. Jak to się stało, że człowiek, którego działalność przyczyniła się do stworzenia hiszpańskiego przemysłu filmowego, dzisiaj jest praktycznie zapomniany? Jego przygoda z filmem zaczęła się w wieku 24 lat, kiedy odbył podróż do Paryża. Tam był prawdopodobnie jednym z pierwszych widzów na historycznych seansach braci Lumière, w Salonie Indyjskim, na przełomie lat 1895/1896, na których (według jednej z wersji historii kina) narodziło się kino. Również w Paryżu poznał swoja żonę, Julienne Mathieu, która parę lat później, stała się jedną z pierwszych aktorek filmowych. Julienne występowała w filmach męża oraz (tutaj moje domysły), malowała taśmy jego filmów, czego nauczyła się w trakcie pobytu we francuskiej stolicy. Szczyt produktywności Chomóna przypadł na lata 1907-1912, kiedy spadła popularność Mélièsa.


El hotel eléctrico” (1908), reż. Segundo de Chomon. Na miniaturce widać Julienne Mathieu. Film ten  jest najpopularniejszym przykładem wykorzystania animacji poklatkowej przez Chomóna.

Po krótkotrwałym prowadzeniu firmy produkcyjnej Ibérico Films (filia Pathé Frères, konkurencji Star Film od Melièsa), wyjechał w celach zarobkowych do Włoch. Tam właśnie m.in. pracował przy realizacji „Cabirii”. Ostatnie lata „okresu włoskiego” to efekt pozornego wycofania się Chomóna z działalności. Jak pisze Dominika Zielińska:

„(…)jego praca we Włoszech w ostatnich latach I Wojny Światowej oraz kilka lat po jej zakończeniu w dużej mierze pozostawała bez rozgłosu, zwłaszcza że rezygnował z umieszczania swojego nazwiska w napisach końcowych. Dyskrecja i anonimowość pracy podyktowane zostały wzmagającą się w tym czasie we włoskim społeczeństwie ksenofobią oraz rosnącą liczbą bezrobotnych obywateli, którzy mogli nieprzychylnie patrzeć na >>odbierającego im pracę<<“ Ekrany nr 2(48)/2019, „Segundo de Chomón. Hiszpański pionier, międzynarodowy wynalazca”

Dodatkowo okresie Wielkiej Wojny wzrosły koszty taśmy filmowej a kina zostały przerobione na szpitale.

Jednym z ostatnich dłuższych filmów, przy których brał (był autorem efektów specjalnych) udział to monumentalny pięcioipółgodzinny „Napoleon” Able’a Gance’a z 1927 roku.


Andalusian Supersticion” (1912), reż. Segundo de Chomón. Zwróćcie uwagę na to zbliżenie!

Oprócz standardowych tricków montażowych Chomón bardzo często stosował zbliżenia, podwójne ekspozycje, testował wczesną wersję Technicoloru (projekt ten miał na celu wprowadzenie na stałe koloru na taśmę filmową), a wcześniej sam stosował opatentowany przez siebie system Cinemacoloris. Miał w planach sprawdzenie przydatności promieni ultrafioletowych w produkcji filmów. Lista jego zasług dla świata filmu jest bardzo długa. Sam Walt Disney nazwał go (nieco na wyrost, przyznaję) „wynalazcą animacji”. Mimo tego, dzisiaj pamięta o nim niewielu. Kiedy odszedł, w 1929 roku, prawie nikt nie znał jego dokonań. Na pewno też nie pomógł w tym powrót popularności Georgesa Mélièsa. Od 1923 roku, kiedy francuski iluzjonista-reżyser wpadł w kłopoty finansowe i wrzucił do rzeki swoje filmy, przestał tworzyć filmy. W 1928 pewien francuski dziennikarz opublikował artykuł, który przyczynił się do odkrywania jego filmów na nowo. Co jakiś czas organizowane były retrospektywy jego twórczości. . To wszystko przyczyniło się to zatarcia w społecznej świadomości persony hiszpańskiego twórcy.


„Une excursion incohérente” (1909), reż Segundo de Chomón. Robaki i szczury w jedzeniu, czyli jeden z najbardziej surrealistycznych filmów Chomóna.
Tytuł nawiązuje do ruchu artystycznego o nazwie Las Artes Incoherentes. Co ciekawe sam Luis Buñuel przyznał się, że jest miłośnikiem twórczości Chomóna.

Współcześnie wielu miłośników wczesnych filmów stara się, by Segundo de Chomón nie został całkowicie zapomniany. Niestety są to często działania tylko o zasięgu lokalnym, krajowym (o międzynarodowym nie wspominając). W 1994 roku hiszpańska poczta zrealizowała znaczek upamiętniający twórcę. Z kolei, jak pisze autorka we wspomnianym artykule, w Saragossie organizowany jest doroczny Konkurs Filmów Krótkometrażowych z Efektami Specjalnymi, imienia Segundo de Chomóna. Film biograficzny, o którym pisałem wcześniej przeszedł kompletnie bez echa. Bardzo bym chciał, by na kolejnej fali popularności kina niemego, pamięć o tym pionierze również została przywrócona.

Cudownie by było, gdyby ten tekst stał się początkiem do odkrywania przez Was twórczości Segundo de Chomóna. Po obejrzeniu kilku filmów dobrym pomysłem będzie sięgnąć po cytowany przeze mnie artykuł (ten numer możecie kupić TUTAJ). To najlepszy i wciąż, niestety, jedyny tak obszerny tekst w języku polskim. Przy pisaniu tego wpisu korzystałem jeszcze z francuskiej, hiszpańskiej i angielskiej Wikipedii.